Mroczna strona Krakowa, czyli historia Wampira i ducha…
29 września 2014
Każde miasto ma swoje mroczne oblicze: mrożące krew w żyłach miejskie legendy, czarne charaktery, niewyjaśnione wydarzenia. Nie inaczej jest w przypadku Krakowa, po którym w latach 60-tych krążył 20-letni Wampir.
Narodziny Wampira
Karol Kot. Zaczynał od asystowania przy zabijaniu cieląt, a skończył na stryczku. Jego nazwisko paraliżowało krakowskie społeczeństwo lat 60-tych, prasa pisała o nim jako najgroźniejszym mordercy czasów PRL-u, a on sam chciał być nazywany Wampirem. A co jeśli chodzi o fakty? Kot pochodził z rodziny inteligenckiej. Sam ukończył technikum i był wielkim pasjonatem broni. Lista jego ofiara nie jest długa (prokuratura oskarżyła go o zabicie dwóch osób i próbę zabicia 10), a morderstwa, których dokonał nie mają znamion makabry. Co więcej, pierwsza próba zabójstwa – modlącej się w kościele gosposi – zakończyła się porażką. Bagnet zamiast, zgodnie z zamierzeniem, sięgnąć serca rozdarł płaszcz i zadał powierzchowną ranę.
Napady na staruszki
Skąd zatem wzięło się zainteresowanie jego osobą i dlaczego siał taki popłoch wśród mieszkańców Krakowa? Z pewnością spora w tym zasługa samego Kota, który potrafił stworzyć wokół siebie mroczną otoczkę. Krakowski morderca z upodobaniem opowiadał o swoich wakacjach na wsi, podczas których czas najchętniej spędzał w rzeźni, gdzie zasmakował w zwierzęcej krwi. W szkole miał ksywkę Lolo Wariat. Lubił bowiem opowiadać o zabijaniu, a w wolnym czasie trenował strzelectwo i kolekcjonował noże. Po pierwszej, nieudanej próbie morderstwa przyszedł czas na kolejne ataki. 78-latka pchnięta nożem na klatce schodowej trafiła do szpitala, ale, podobnie jak ofiara nr 1, przeżyła. Dopiero trzecia napaść, na 86-latkę miała śmiertelny finał. I zapoczątkowała masową panikę. Staruszki zaczęły nosić na plecach, po stronie serca prymitywne ochraniacze, np. robione z pokrywek garnków. Ale wtedy Kot zaprzestał bezpośrednich ataków i przeszedł do eksperymentowania z podpaleniami i otruciami. Były one jednak dosyć prymitywne i najczęściej wszystko kończyło się dobrze.
Nożownik i ataki na dzieci
W lutym 1966 roku Kot ponownie zaatakował. Tym razem jego celem były jednak nie staruszki, a dzieci: 11-letni Leszek i 7-letnia Małgosia. Chłopak został zaatakowany, gdy jeździł na sankach, dziewczynka przy skrzynce na listy, w okolicach bloku, w którym mieszkała. Każda z ofiar otrzymała po 11 ciosów nożem. Chłopczyk zmarł, dziewczynce udało się przeżyć.
Kot po raz kolejny pochwalił się swoimi napadami. Tym razem koleżance z klubu strzeleckiego, Danusi. Dziewczyna uznała opowieści kolegi za wiarygodne i postanowiła pójść na policję. W parę tygodni po tym wydarzeniu, tuż po zdaniu egzaminu maturalnego, Kot trafił do aresztu. Przed sądem przyznał się do popełnionych czynów i nie wyraził skruchy. Niecały rok później, w wieku 22 lat został powieszony. Przeprowadzona po zgonie sekcja zwłok wykazała, że Karol Kot miał rozległego guza mózgu.
Duch Wampira w zabytkowej kamienicy
W 2013 roku historia legendarnego Wampira powróciła. Grupka studentów mieszkających w jednej z zabytkowych kamienic na Kazimierzu twierdziła, że w ich mieszkaniu dzieją się dziwne rzeczy: czuć powiewy lodowatego powietrza, choć okna są pozamykane, słychać odgłosy kroków na posadzce, widać tajemnicze cienie. Gdy zaczęli badać sprawę, dowiedzieli się, że mieszkanie, które wynajęli należało kiedyś do rodziny Kotów. I że słynny krakowski Wampir mieszkał w nim zanim skazano go na śmierć.
Jako rozwinięcie wpisu polecamy film dokumentalny o Wampirze.